Lawa skusiła mnie jedną rzeczą: „plaża w środku miasta”. No świetnie! Troszkę egzotyki podczas deszczowego tygodnia. Jest to klimatyczne miejsce. Dobre do potańczenia (osobny parkiet), dobre do posiedzenia ze znajomymi i pogadania (kanapy, leżaki na piasku, beczki rodem z pirackiego statku, ogródek przed lokalem) i dobre do obejrzenia meczu (dwa telewizory, jeden w środku i jeden na zewnątrz). Ot takie miejsce: dla każdego coś fajnego. Mimo braku karty z alkoholami to drinki mają świetne. Barman robi je według upodobań klienta. Minusem zdecydowanie są ceny… Nam udało się skorzystać z promocji: dwa drinki w cenie jednego, więc za zielone trunki ze zdjęcia zapłaciłyśmy 18 zł. Teoretycznie jest to standardowa cena w wielu lokalach. Tutaj drink był znakomity i dosyć duży, więc raz na jakiś czas można sobie pozwolić Albo czatować na promocje 😀 Drugim minusem jest zejście do lokalu… Mają tam dość strome schody, także trzeba bardzo uważać, żeby nie zrobić wejścia smoka 😉
Zielony: sok pomarańczowy, sok z limonki, cytryna, lód, Blue Curacao, Finlandia (chyba) mandarynkowa
Pomarańczowy: bladego pojęcia nie mam, ale podobno był dobry 😀